|
|
Autor |
Wiadomość |
Myomil
Weteran
Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Nie 12:42, 29 Paź 2006 |
|
A mi mama zabroniła kupować Bravo, Bravo Girl, Trzynastkę, Dziewczynę, Twista i inne badziewie... xD i się z nia w zupełnosci zgadzam, bo na ten szmatławiec nie warto wydać choćby grosza. Ale jak mi sie w ręce trafi coś takiego (ekhm.. chwała moim koleżankom XD) to sobie zazwyczaj robię psychotesty, bo są fajne xD można dużo się z nich dowiedzieć o sobie. Np. że jestem małą, szarą dzieffcynką, chowam sie po kątach i że w końcu muszę się zdecydować na ten "pierwszy krok", bo jeszcze moja psiapsiuła odbierze mi chłopaka! _-_ i ja wtedy się zamykam w sobie jeszcze bardziej i nawet palca nie wychylam xD Nie rozumiem jak coś takiego wyjszło na rynek =.= ale widocznie niemożliwe staje się możliwe. Jeszcze jedno coś takie pójdzie w ruch i psy zaczną mówić ludzkim głosem, a koty przestaną spadać na cztery łapy.
Co do wychowania przez rodziców... ja pamiętam to jak dziś XD w widocznym miejscu wisiał pasek mojego taty i zawsze jak byłam niegrzeczna on liczył do trzech, brał ten pasek i ja mik! do łazienki xD ciężkie dzieciństwo miałam, nie ma co. Straszyli paskami (skórzanymi!), a moja mama zawsze lała po łbie. Ale wyszło to na dobre. A teraz moda na to bezstresowe wychowania i mie krew zalewa jak widzę, że dzieciaki włażą na głowę swoim rodzicom.
Ostatnio w sklepie zauważyłam jeszcze inny sposób wychowywania pociech xD Stoi matka z dzieckiem i przegląda ciuchy. Naraz dziecko (na oko gdzieś z 5 lat) zaczyna lekko wrzeszczeć i ciągnie swą matkę na słodycze. Na co matka: "Chcesz, żebym była szczęśliwa? To się uspokój." dziecko się uspokoiło, a matka nadal przebiera ciuchy xD achhh.. nie ma to jak branie dzieciaków na sposób XD wystarczy odwołać się do szczęśliwości, a te maluchy już spokojne xD
echhh... ja szczegółów dotyczących Ani nie znam. Nie było mnie wtedy w kraju ;/ i bardzo żałuję. Ale jestem wrecz oszołomiona postawą całej klasy. Nikt nie pomógł jej? Nikt nie zaoponował? Nikt chociaz nie próbował powstrzymac tego? Nikt się na to nie zdobył? Nikogo to nie oburzało? NIKT?! Dla mnie jest to po prostu chore... Tak bardzo martwić się o własną dupę, żeby nie zauważać innych. To mi też przypomina falę kocenia. Ale to jest zupełnie inna historia. Cóż... dzisiejsza młodzież (przyjmijmy, że ja jestem starej daty XD) ma dziwne "rozrywki", sposoby zabijania nudy i pokazywanie swojej wyższości nad innymi...
A polityka... noł koment. Ja się do niej nie wtrącam, bo jej nie potrafię nijak zrozumieć ;/
A mundurki szkolne wielkiego inkwyzytora górą ^^ jakby nie było jedyny pomysł, który mi przypadł do gustu.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Thiel Assarthi
Półbóg
Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z probówki
|
Wysłany:
Nie 17:35, 29 Paź 2006 |
|
heh, ja podobnoie. Dzieciństwo miałam bardzo ciężkie. Czerwony pasek (jak z tych kawałów,dostajesz czerwonym paskiem i masz wakacje) wisiał w widocznym miejscu. A jak pasek schowałam to dostałam kablem z kostką do wtyków xD. Tak że potem na w-f sie wstydziłam rozebrać bo wszędzie czerwone pręgi, na dupie na nogach na plecach xD. I co? I na dobre wyszło bo przynajmniej nie mam takich myśli żeby iść kogoś zabić albo go molestować. A dzieci niebite i niekarane właśnie potem takie są. Ja mojego brata leję jak coś zrobi. No moze teraz nie bo ma złamany obojczyk ale tak to ja go po dupie tym czerwonym paskie smagam. Hehe. Pasek będzie przechodził z pokolenia na pokolenie ^^. A to co napisałaś Myo nie na każde dziecko działa. Najważniejsze to nie ulegać. Nie pokazywać dzieciakowi że na odczepnego sie mu wszystko da i kupi. Bo wtedy bedzie jęczeć aż dostanie. A niech se płacze. Niech sie ludzie patrzą. Heh. Jak ja w anglii dzieci pilnowałam to stawiałam warunki. Owszem były niedobre ale wiedziały że jak je biore do sklepu to im nic nie kupię. Na początku jęczały że mam kupić to czy tamto. Stanowczo odmawiałam i nie pomagały bunty czy ryczenie na środku ulicy. Nauczyły się że nie kupię i koniec. I ni było tego żeby szły i jęczały że coś chcą bo i tak wiedziały że nie dostaną i nie ma sensu. To samo się tyczy karania. Stanowczo. Dajesz karę? To konsekwentnie. Nie dać się na jęki. Zakaz telewizji? No to nie dac się na jęki i konsekwentnie zakazać telewizji. Nawet jakby się miało wynieść telewizor do sąsiada i samemu nic nie oglądać. Z takiego założenia wychodzę. Konsekwentnie karać.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wazz
Heros
Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 19:01, 29 Paź 2006 |
|
Myo, Ei, te pasy zniszczyly wasze tworcze i innowacyjne myslenie, ja jak Was czytam to sie czasami zastanawiam jak mozna miec tyle dobroci... tyle moralności... tyle wrażliwości...przecierz life is brutal.
Chodzi mi oto ze to ze wpojona wam te sztywne prawdy przy pomocy bicia, ale przez to macie jakieś mysli samobojcze i jakieś niewiadomoco... zabardzo sie wszytskim przejmujecie zwlaszcza Ei. a jest to tez przez to ze ZA MAŁO wam rowieśnicy dali w kość. Mnie w wieku od 7-9 zaszczuli starsi kolesie. Musialem zyc z nimi przez 2 lata. Ale przetrwałem! I teraz jestem juz na rózne tego typu żeczy odporny... teraz jak mi ktoś coś powie cos co mi sie niespodoba to albo ja go przetracam albo moi koledzy...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jormungund
Heros
Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany:
Nie 20:23, 29 Paź 2006 |
|
Łoj laboga!
Mudurki niszczą indywidualność w szkole...paranormalny pomysł rodem z XIX wieku.
Mnie nikt nie bił specjalnie i jakoś również nie molestuję, nie zabijam i nie palę kotów.
Nikt mi nie zabraniał kupować debilnych czasopism. A zgodnie z teorią zakazanego owocu wywołuje to odwrotny do zamierzonego skutek.
Tak samo jest z biciem i wszystkim innym.
Takowych czasopism nie kupuję, nie kupowałem, bo sam doszedłem do tego, ze poziom w nich prezentowany odpowiada ilorazowi inteligencji suszonego rodzynka. Tematyka jest infantylna, a rozwiązanie całkowicie nierealnych dla odbiorców problemów, sprawia, że takie osoby nie potrafią sobie później poradzic w życiu.
@Eii:
No właśnie. Ciebie biła matka, ty bijesz brata, potem swoje dzieci. I kto tu mówi o przemocy w rodzinie. O braku zainteresowania rodziców problemami dziecka. Przecież dziecko nie przyzna się, że coś przeskrobało, nie powie o swoich problemach, boi się pasa. Ale również zbytnia pobłażliwość jest niedobra. Ważne by dostosować środki do celu.
Kara na telewizję, komputer - owszem, ale nie przemoc fizyczna. Ona wywołuje strach. Natomiast odebranie bodźców dla ośrodka przyjemności w mózgu - kreskówek, nowej gry, cukierka, sprawia iż takie dziecko koduje sobie nieopłacalnosć takich zachowań. Stara teoria szkolenia. Człowiek też zwierze. Tak samo jak z zabraniem oołówka koledze z klasy -raz zabierzesz, to już nigdy nie pożyczy, proste, logiczne, skuteczne.
-------Dygresja-------
Człowiek jest zwierzęciem stadnym, więc wykształcił wspomniane normy "moralne", by w grupie móc funkcjonować. Czysty zysk. Poderwiesz dziewczynę koledze, kolega nie pożyczy pieniędzy. Nie ma moralności, jest akceptacja społeczna. Krzywda wyrządzona drugiemu człowiekowi owocuje problemami w stadnej egzystencji.
-------Koniec Dygresji-------[/url]
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Thiel Assarthi
Półbóg
Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z probówki
|
Wysłany:
Nie 22:18, 29 Paź 2006 |
|
@Jorm. Mnie biła matka ale nie do nieprzytomności. I wcale nie uważam że to jest złę. Rozumiem znęcanie się nad dzieckiem. Ale trzy klapsy na dupę to chyba nic złego. Kolejna ważna rzecz to rozmowa z dzieckiem. Jeśli rodzić odpycha dziecko gdy chce z nim porozmawiać i wymawia się brakiem czasu to co się dziwić że później dziecko zamyka się w sobie? Moja mama nigdy nie wymawiała się brakiem czasu żeby ze mną porozmawiać. Hmmm jeśli jakiś rodzić zbije za problem ja to napisałeś no to coś jest nie tak. Zbić za przewinienie, rozumiem. Ale nie za problem. Jeśli mnie dzieci biją w szkole to raczej powiem matce. I nie będę bać się pasa, bo wiem że mama mnie nie uderzy za to że mnie biją. Natomiast jeżeli ja biję kolegę czy koleżankę w szkole, no to wtedy bym się już bała. Ale jeśli by to wyszło, jeśli mama kolegi przyszłaby do mojej mamy. I moja mama mi wleje za to, to wiem że tego więcej nie zrobię bo mama kolegi powie, a moja mama mi wleje. Jeśli jednak moja mama będzie mnie bronić i mówić że nie wierzy że ja dokuczam komukolwiek, mało tego odprawi mamę bitego kolegi, ja wiem że nie spotka mnie kara. Mama mnie obroni i będę dalej bić kolegę. Do tego dążę. Nie bicie za problemy, ale bicie za przewinienia, za złe zachowanie. A to dwie różne rzeczy. Złe zachowanie zawsze wyjdzie na jaw. Prędzej czy później bity czy zastraszany kolega powie swojej mamie czy nauczycielce. I teraz ważna jest postawa rodzica na takie coś. Jeśli rodzic będzie bronił, dziecko wie że jest bezkarne bo mamusia się wstawi. Za złę zachowanie MUSZĄ być kary. Zwolennicy wychowania bezstresowego doczekali się tego że sami boją się wyjść na ulicę. A po dugie. Dzieci wychowane beztresowo wykazują mniejszą odporność na stres w szkole i w miejscu pracy. Dzieci nie bite przez rodziciów (oczywiście nie mówię tu o maltretowaniu dziecka bo to też jest złę i to bardzo, ale te trzy klapsy na dupe żeby pokazac kto tu rządzi) stykając się z rzeczywistością zostają oszołomione natłokiem stresu naogół wywieranego naciskiem kolegów, nauczycieli itd. WIem to po sobie. Miałam jakotaką odporność na stres. Miałam cieżkie dzieciństwo. Mama mnie biła, ale nie do nieprzytomnosći. Jednak chodzi mi o moje wujostwo które na każdym kroku mnie poniżało i krytykowało. To uodporniło mnie na stres w szkole. Krytykowanie przez dzieci jakoś mnie nie ruszało. Nie przejmowałam się. Ale... do czasu gdy wujkowie i ciocie przestały mnie krytykować. Kolejne lata po skończeni ósmej klasy były bezstresowe. Uczyłam się dobrze, byłam chwalona przez nauczycieli, byłam najlepszą uczennicą w klasie. Poszłam do pracy. Kolejny stres. Odzwyczaiłam się od krytyki od bicia słownego. Ludzie zaczęli mnie poniżać. Nie wytrzymałam i zwolniłam się. Moja odporność na stres się ulotniła. Do czego zmierzam. Wychowanie bezstresowe sprawia że dzieci się buntują, są nieodporne na stres. Każda porażka czy wyzwisko sprawia że albo zamykają się w sobie, albo budzi się w nich agresja. Owszem bicie ponad normę nie jest dobre, bo dziecko być może odreaguje to w szkole na kolegach/koleżankach. Ale bicie z głową, karanie. Pokazanie kto tu rządzi. Dzięki temu dziecko będzie wiedziało ze za każde przewinienie poniesie karę. Bicie bez powodu też jest złe. Trzeba wiedzieć kiedy ukarać. Kiedyś dzieci były karane. I co? I był spokój. Nie było buntów. Dzieciak nie śmiał pokazać języka osobie dorosłej. Nauczyciel wlał, mama/ tata poprawił/a. A teraz? Byłam kasjerką. Podeszli rodzice z dzieckiem. Dziewczynka zasmarkana zaczęła wycierać smarki o taśmę towarową. Zwróciłam uwagę. Mamusia isę wydarła"Jak pani śmie? To moje dziecko i ja będę jej zwracać uwagę". No przepraszam. Takie wychowanie? Dziś wytrze smarki o taśmę a jutro zabije sąsiadkę bo źle spojrzała. A mama obroni. Tyle ode mnie. Wychoaniu bezstresowemu STOP.
@Wazz no właśnie. Ja myśli samobójcze mam nie przez bicie. Ale przez poczucie niższej wartości. Jak wspomniałam wujkowie i ciocie krytykowali mnie. Byłam odporna na stres, przynajmniej tak mi się wydawało. Ale teraz już nie jestem, nie wiem czemu. Może dlatego ze dawno nie byłam bita. Co jeszcze? Jakoś przyjaciół w szkole nie miałam, nie można było mówić o pomocy koleżanki czy kolegi. Byłam jak ta Ania. Cicha, spokojna, nikomu w drogę nie wchodziłam. Zaszczuta przez ciecie i wujków. Gorsza od innych. Jakos to co mówili koledzy o mnie było niczym w porównaniu z tym co mówili wujkowie i ciotki. DLatego jakoś ich obelgi znosiłam. A teraz? Lubię gdy wszystko jest po mojej myśli. Indywidualistka ze mnie chodząca. Lubię wszystkimi kierować, lubię gdy ludzie robią to co ja chcę. Dlatego gdy coś jest nie tak jak trzeba jestem zła, czasem nie umiem tego przeboleć, czasem mam myśli samobójcze. Hmmm syndrom księżniczki xP. Wiem że to źle. Przez moje poczucie niższej wartości postanowiłam stać się lepsza od innych i dlatego robię wiele rzeczy które wymagają dużo energii. Myślenia przede wszystkim. Hmmm... może dlatego mam dwa zawody wyuczone xP. Wiem Wazz co masz na myśli. I ujęłam to w pierwszym akapicie. Jednak bicie przez kolegów/koleżanki nie powinno mieć miejsca w szkole. Jakby nie było. nie czyń drugiemu co tobie nie miłe. Stara zasada. Niestey nikt tego nie przesztrzega i mamy takie efekty jakie mamy. Stres jest też z innego powdu. Z takiego że świat pędzi do przodu z niewiarygodną prędkością. Ludzie tego nie wytrzymują. Kiedyś tego nie było. Jechałeś na osiołku tydzień do kolegi. Dziś samochód, kilka godzin i jesteś. Zbyt dużo bodźców, zbyt dużo zajęć narzuconych przez innych powoduje natłok. Nie ma czasu na przemyślenia, na spotkania z rodziną, znajomymi. Na wyżalenie się. A nawet jeśli to nikogo nie obchodzą czyjeś problemy bo mają swoje. I to powoduje stres. BEzsilność, natłok zajęć, nieprzewidzianych zdarzeń, jak wypadki, choroby, niepewność jutra, kataklizmy, wojny, brak stałej pracy, niepewność czy utrzymasz się z marnej wypłaty, nacisk ze strony innych. To powoduje stres. Kiedyś ludziom żyło się dobrze, bo nie było aż tyle zagrożeń, aż tyle natłoku obowiązków. Był czas na rozmowy z rodziną. Jak to kiedyś ktoś powiedział: Odkąd wymyślili żarówkę, trzeba wstawać do pracy o piątej rano. Najpierw praca, osiem czy nawet dziesięć godzin, czy jak w przypadku mojego taty 14 godzin dziennie (nie kłamię), potem dom, dzieci, jakieś rachunki, pity, podatki stratki i kto wie co jeszcze, zebrania rodziców, w wiadomosciach nadają o jakiejś epidemii, tu kogoś zabili nieopodal włąsnego miasta. I jak się nie zestresować? Powiedz, jak? Żyjemy w społeczeństwie w którym co drugi człowiek leczy sie na nerwicę, fobie i inne takie. Kiedyś tego nie było. Pamiętam dobrze. A teraz? Tu wypadek tam klęska żywiołowa, tu wojna. Kurde, mnie to stresuje, nie wiem jak was. Jakoś los innych nie jest mi obojętny. Czytając w gazecie o śp. Ani popłakałam się. Autentycznie ryczałam. Musiałam zamknąć się w pokoju z tą gazetą bo nie mogłam wytrzymać. Jestem strasznie nieodporna na takie bodźce. Jak widzę chore czy kalekie dziecko w telewizji, płakać mi się chce. Hmmm... nie wiem. Czy wy też tak macie? Jeśli nie, no to nie dziwota że was świat nie stresuje.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jormungund
Heros
Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany:
Nie 22:49, 29 Paź 2006 |
|
Akapity.
Kary fizyczne nie. Przedstawiłem inny sposób uzyskiwania posłuchu. Bicie - każde dziecko ma swoją miarę i każde moze się załamac w innym momencie - może wywołać bunt (patrz poprzedni mój post - teoria zakazanego owocu) i samo obrodzić agresją.
Jest spora przepaść pomiędzy wycieraniem smarków - będącym absolutnym brakiem poszanowania panujących norm kulturowych, a pozbawieniem kogoś życia.
Ból fizyczny nie kształtuje odporności psychicznej.
Co do kalekich dzieci, epidemii, wojen. Stres nic nie poradzi. Od takich spraw niekiedy trzeba się zdystansować. Twój płacz, ból i stres w niczym niepmoże dziecku, a one nie pomoże Tobie.
Kiedyś również miałem depresie i stany samobójcze z powodu ludzi jacy mnie otaczali. Postarałem się olać społeczeństwo i nie dać się poniżać tym ludziom. Życie jest za krótkie by je marnować na takie problemy.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Myomil
Weteran
Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Nie 23:44, 29 Paź 2006 |
|
Co prawda to prawda, bicie nie jest wskazane, mnie to zawsze to widmo paska uspokajało i doprowadzało do stanu używalności. Dziecko jest bardziej podatne na agresje, więc nadmierne bicie w domu, w tym ośrodku wychowawczym, gdzie powinna panować rozluźniona i przyjazna atmosfera, jest trochę nie na miejscu. Ale! Tutaj też trzeba Eiili rację przyznać, że czasem trzeba baaardzo obrazowo pokazać dziecku co dobre, a co złe. Pokazać, że to jest be, fuj, a tamto cacy.
A jeszcze jedno zdarzenie mi się przypomniało... kolejny przykład baaardzo przykładnej nowoczesnej matki =.=
Siedzę sobie z koleżanką w parku na ławce. Ładna pogoda była, to wyszyłyśmy sobie na świeże powietrze xD I nagle przyłażą jakieś dwie baby (te "baby" to zamierzone : P) z trójką dzieciaków. Takie maluchy, najwyżej gdzieś z 5-6 lat. Matki sobie siadły na wolnej ławce, a dzieciaki poszły się bawić. Miały baaardzo wdzięczną zabawę. Huśtały się na gałęziach jednego z drzew, a ze zerwanych liści można było dywan zrobić. No makabra. Ja z koleżanką tak na to patrzymy i nas krew zalewa. Ich matki nie zwracają uwagi na to, tylko dalej plotkują. Zero jakiejkolwiek reakcji. W końcu nie wytrzymałam i mówię tym dzieciom, zeby zostawiły to drzewo. Baby umilkły. Ja powtarzam jeszcze raz. Jedno dziecko się zreflektowało i puściło trzymaną gałąź. A te baby, jak nie rykną na nas: "Nie będziesz mi tu mówiła jak ja mam dzieci chować!", "Gówniary jakieś!". A najbardziej rozbroił mnie tekst (powiedziany do dziecka): "Hubert, baw się dalej. Nie zwracaj uwagi na te smarkule". No ja w tym momencie nie wytrzymałam. zaczęłam się rechotać jak głupia. Koleżanka coś tam mówi tym babom, wdała się w polemikę, a ja jak głupia się śmieję xD No myślałam, że nie wyrobię xD Dzieci, biedactwa, prawie że stanęły na baczność z opuszczonymi głowami i patrzą co się dzieje xD a ja się trzęsę ze śmiechu.
Dla dobra mojego (żebym się nie uśmiała na smierć) i mojej towarzyszki (biedactwo, trochę ją poniosło) wstałyśmy i poszłysmy. A dwie takie starsze panie, co na wprost nas siedziały, uśmiechnęły się do nas i pokiwały głowami.
Morał z tego taki, że trzeba myć buzię i rączki XD
Ale tak na poważnie... pożądne i współczesne mamusie nie potrafią znieść krytyki. Jakże ja, taka smarkula!, mogłam zwrócic uwagę jej dziecku?! No jak ja mogłam?!
Brak czasu... brak zainteresowania dzieckiem. Brak poświęcenia. Brak... matczynej miłości. Lepiej nic nie widzieć i nie interweniować, niech dzieciaki robią, co chcą. Lepiej spełniać każdą zachciankę bachora, bo tak łatwiej. Po prostu. Choroba XXI wieku... choroba nieczułości wobec WŁASNEGO dziecka.
~Wassik
wiesz.. to się nazywa optymizm ^^ wielki optymizm przeplatający się ze skrajnym pesymizmem, co w konsekwencji prowadzi do myśli samobójczych. Ale za to życie jest ciekawsze i jakby nie było bardziej kolorowe XD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Thiel Assarthi
Półbóg
Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z probówki
|
Wysłany:
Nie 23:44, 29 Paź 2006 |
|
Zgadzam się z teorią zakazanego owocu. Mi nic nie zakazywano. Ale mówiono. To jest złe, tego nie wolno. Ale nie zakazywano, przynajmniej nie w sosób agresywny. Tłumaczono mi co wolno a czego nie i jakie będą konsekwencje jeśli nie posłucham. Ale nie zakazywano. Chciałam na dyskotekę. Proszę bardzo idź. Ale może ci się stać to czy tamto. Zgwałcą cię, może namówią do narkotyków. Idź, jak chcesz. Ale zastanów się zanim pójdziesz. I wtedy nie wywoływano u mnie tej chęci spróbowania zakazanego owocu. Idź, ale jak dziecko zrobisz, to nie wracaj. Dyskoteka to oczywiście przykład. W sumie to brałam też przykład z rodziców to inna sprawa. Oni byli przykładnymi obywatelami no to ja też.
Owszem jest spora przepaść między wycieraniem smarków a zabiciem. Ale z wiekiem ta przepaść się zmniejsza aż w końcu zaciera. Ja nie mówię tu o wszystkich. To był przykład. Jeśli się w porę nie wpoi zasad moralnych dziecko nie będzie znało granicy. Choćby zacząć od przykłądowych smarków. A na pozostałych rzeczach skończywszy.
Ból fizyczny nie kształtuje odporności psychicznej. Na ten temat się nie wypowiem, bo niestety ja zaznawałam obu. Przemocy psychicznej także. Ale raczej zadawanie bólu fizycznego idzie w parze ze złym traktowaniem pod względem psychicznym. Choć jeśli chodzi o kary wymierzane przez rodziców no to najczęściej rodzic mówi za co bije i nie poniża, nie kara słownie. Choć też nie zawsze. Moja mama była bita bardziej niż ja. Wiem bo babcia za życia opowiadała. Ja na szczęście nie byłam bita za takie błahostki jak zgubienie buta w krzakach. A mama owszem była za to nawet bita. No i co? Na stres odporna jest bardziej niż ja. Jak ja bym miała taki natłok jak moja mama to chyba już bym wąchała kwiatki od dołu. WIelki podziw dla niej. Ale to też zależy od charakteru.
Nie łatwo jest olać. Olewałam przez jakiś czas, ale w końcu znów przestałam. Nie potrafię. Poprostu nie potrafię.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Myomil
Weteran
Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Pon 0:03, 30 Paź 2006 |
|
Nie no... wiesz... takie mówienie: "jak chcesz to idź na dyskotekę, ale wiedz, że może stać ci się to albo to" jest... jest w pewnym sensie śmieszne. Dziecko zostanie w domu, będzie miec pretensje, bo tak bardzo chciało iść na tą dyskotekę, a rodzice skutecznie zniechęcili. A rodzice wyprą się: "My przecież pozwoliliśmy ci iść na tą dyskotekę ALE ostrzegaliśmy przed potencjalnymi zagrożeniami". Ja, jak coś takiego słyszę, to zaraz mi się odechciewa wszystkiego. Tylko, kuźwa, rodzice czasem maja rację xD
A bierność wobec wszystkiego, olanie wszystkiego i wszystkich, nie przynosi dobrych skutków. Owszem, czasem jest to baaardzo wskazane, ale... tak się nie da w nieskończoność ;/
I jeszcze co do charakteru. To ty go kształtujesz, modelujesz. Oraz czynniki środowiskowe i zewnętrzne. A pierwszym takim czynnikiem jest rodzina. I błędne koło się zatacza. Bić, choć to zabronione ale tym samym uczyć odpornosci czy zostawić samemu sobie i dostarczać podstawowych środków. Tak źle, tak niedobrze, więc trzeba być centrum i brać i z lewicy, i z prawicy XD Tylko teraz nie ma czasu na "eksperymenty", lepiej iść po najmniejszej lini oporu.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Thiel Assarthi
Półbóg
Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z probówki
|
Wysłany:
Pon 0:07, 30 Paź 2006 |
|
Tia. Rodzic moze zniechęcić, ale jak nie powie jakie są realne zagrożenia, też źle. Dziecko musi wiedzieć co grozi jak pójdzie na taką dyskotekę. Nie mówię tu o dyskotekach w małych miastach, ale o takich wielkich, gdzie nikt nikogo nie zna. Żeby zaraz nie było, ze ja świętoszka itp itd xD. Charakter owszem ja go kształtuję, kształtuje otoczenie. Ale... nie każdy rodzi sie taki sam... z takim samym mózgiem. Jeden ma rozwiniętą jakąś tam część mózgu lepiej drugi gorzej a najgorszych przypadkach jest upośledzenie xP. Więc raczej charakter też zależy od tego jak się urodzimy xP. Choć moze w bardzo małym stopniu.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gandalf Zielony
Weteran
Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: jesteś?
|
Wysłany:
Pon 19:03, 30 Paź 2006 |
|
ychhh...za duzo tych postow ,przeczytalem pierwsze 4 a reszty mi sie niechce :p ael jak ktos by chcial pzoanc moje zdanie na omawiane sprawy to prosz bardzo:
bicie dzieci?
ja osobiscie bity nie bylem -ale szczerze mowiac to nie mam nic przeciwko -tzn. mozna porzadnie wychowac dzieci ib ez takich metod ,ale jest duuuzo trodniej ,trzeba wiecej czasu ,trzeba np dawac dziecku kary itp .- ja bylem wychowywany bezstresowo i sami wiecie co ze mnie wyroslo cham ,arogant ,bez posznaowania dla zadnych zasad etc.
ale ja bylem takim tpyowym rozwydroznym kretynem moze w wieku 12 lat -potem wyroslem z tego -sam nei wiem co sprawilo ,ze sie zmienilem : moze jakies ksaizki ktore w zyciu prezeczytalem? moze jakis autorytet ukryty o ktorym anwet nie wiem? jak widacmailem fart ,a gdybym zatrzymal sie w rozwoju w wieku 12 lat to co? to bym gwalcil jakoms dziwczynke w szkole ,finalnie doprowadzajac do jej smierci? -zapewniem was z,e bylem na doberej drodze -tlyko to sie zaczyna od skumania sie najgorszymi typami ,od przesladowania slabszych ,a potem to juz leciiii ,nawet sie spostrzegnac nie da - moge tlyko Bogu dzienkowac ,ze taki sie nie stalem... sowjom dorga ostatnio wkraczam na kolejny etap rozwoju emocjonalnego i umyslowego - staje sie wrazliwym chlopcem ,kulturalnym i spokojnym -na swaidka powoluje Myomil do ktorej odnosze sie ostatnio tak ladnie ,ze sam sie nie poznaje -jak tak dalej pojdzie to papiezem zostane -ajajajaja ,alez by sie moja babcia cieszyla...
polityka?
macie racje ,ze ostatnio populizm jest w cenie -powiem wiecej bez populizmu to nikt nic nie zrobi -fakt ,ze to sie moze jeszcze zmienic ,ale bardzo ciezko sie przebic uczicwemu czlowiekowi ktory nie klamie i nie robi nic pod publczke - J.Pietrzak jakis czas temu stwierdzil u kuby
wojewodzkiego ,ze jak polityk nie bedzie klamal przed wyborami to moze liczyc na gora 1 % glosow -w europejskiej polityce klamstwo stalo sie standardem -ostatnim wielkim politykiem na swocie to byl chyab Reagan -a ile to juz lat minelood jego prezydnetury?!
w kwesti glupich gazet?
to juz jest wina rodzicow -czego my oczekujemy od dzieci? przeciez taki 14 latek lapie sie na takie chwyty jak stosuja w jakichs tam brawogersach czyy innym chujstwie -ci ktorzy takej gazetki tworzom dobrzxe wiedziec jak takie dziecko nalezy przyciangnoc -a rodzic kupi do bachorowi ,bo : "tera taka moda" "tera taka mlodsziez" nie ma co gadac -jesli rozdzic nie dorosl do pewnych spraw to jak ma dziecko wychowac?
dobra o czyms jeszcze mailem napsiac ,ale mi sie niechce juz -musze zaczons dumac jakie sobie imie sobie wybiore jak juz tym papiezem zostane -chyba Diego I -na czesc Maradony ...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wazz
Heros
Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 20:37, 30 Paź 2006 |
|
Aktualnie sie muwi o likwidacji agresji w szkołach a według mnie to agresje trzeba ograniczyć ale nie zlikwidować. Bo chodzi własnie o to ze te pare klapsow mozna dac do ilus tam lat ja ostatni raz dostalem chyba.. jak mialem 6 czy 7. A potem dostaje się w szkole, to działa tak samo... jak sie zrobi coś złego wzgędem innych to tamci jak są zaradni to ci najebią i wiecej im tak niezrobisz... no chyba ze muwimy o jakis drechach... ale to ich agresje trzeba właśnie zlikwidować. Na reklamie LPRu która właśnie przed chwilą obejrzałem brama zamyka się własnie przed tymi ktorzy potrafią przystosować innych.(oni są ubrani w skóry, nie w dresy)
Właśnie w szkole nauczyli mnie że od agresji fizycznej gorsza jest psychiczna... na fizyczna moze nas ewentualnie uodpornic siłownia, na psychiczną własnie otoczenie. I o ile od tej fizycznej można się w jaki sposób odgrodzic to od psychicznej jest gorzej, bo jak sobie nieradzisz w szkole to w dalej prawdziwym swiecie stresów też sobie nieporadzisz. I tego się nie da zatrzymać... ludzie ciagle beda sie wieszać, przedawkowywać, podcinać se żyły... SŁABI LUDZIE.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jormungund
Heros
Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany:
Wto 0:32, 14 Lis 2006 |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |